Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym iloma językami trzeba władać żeby zasłużyć na miano poligloty? Słownikowa definicja mówi o wielu, nie precyzując dokładnie o jaką liczbę chodzi. Większość z nas ma na ten temat swoje zdanie, lecz można założyć, że mając do czynienia z kimś kto mówi np. w pięciu językach jesteśmy skłonni uznać go za poliglotę. Zdarzają się jednak ludzie nie budzący najmniejszych wątpliwości, znający kilkadziesiąt języków i wtedy jesteśmy przekonani na sto procent, że mamy do czynienia z prawdziwym poliglotą. Do takich osób należy znany i ceniony tłumacz Robert Stiller. Jak sam mówi, lepiej lub gorzej zna około 30 języków. Wśród nich są m.in. angielski, niemiecki, francuski, rosyjski, czeski, malajski, dwa łużyckie, ukraiński, białoruski, łacina, greka, holenderski, islandzki, szwedzki, hiszpański, jidysz, hebrajski, kilka polinezyjskich i kiedyś sanskryt. Jednocześnie dodaje kokieteryjnie, że to nie jest jego główne osiągnięcie, ponieważ lepiej mieć coś mądrego do powiedzenia w jednym języku, niż gadać bzdury w dziesięciu. Oczywiście nie każdy z wymienionych języków Stiller zna w takim samym stopniu. Według niego istnieje pięć, niezależnych od siebie poziomów znajomości języka: mówienie, rozumienie mówionego, czytanie, pisanie i tłumaczenie, z czego najłatwiejsze jest tak powszechnie cenione płynne mówienie. Za swoje główne języki uważa angielski, niemiecki oraz rosyjski i każdy z nich ma opanowany we wszystkich pięciu funkcjach. To z kolei stanowi doskonałą bazę do poszerzania umiejętności o kolejne, spokrewnione z nimi języki, gdyż im więcej ich znamy, tym łatwiej przychodzi nam nauka nowych. Zresztą język angielski jest uważany przez niego za najbardziej udany, bezkonkurencyjny w każdym aspekcie, co biorąc pod uwagę możliwości porównawcze autora tej opinii należy przyjąć z pokorą i zrozumieniem. [caption id="attachment_632" align="alignright" width="150"] Żyj i pozwól umrzeć[/caption] [caption id="attachment_631" align="alignright" width="150"] Pozdrowienia z Rosji[/caption] [caption id="attachment_630" align="alignright" width="150"] Mechaniczna pomarańcza[/caption] Robert Stiller urodził się w 1928 roku w rodzinie polskich Żydów na terenie dzisiejszej Białorusi. Po wojnie studiował polonistykę, slawistykę, indologię, dziennikarstwo i skandynawistykę. Swoje rozległe zainteresowania językowe zaspokajał podróżując po całym świecie. Mieszkał w Stanach Zjednoczonych, Francji, Niemczech, Islandii, Rosji, Wietnamie oraz państwach Azji środkowej. Jak tłumaczy, dzięki tym podróżom stał się kosmopolitą, który ma wiele ojczyzn poza Polską. Oprócz działalności translatorskiej zajmował się językoznawstwem, twórczością literacką, a także działalnością społeczną. Napisał kilka udanych książek dla dzieci, takich jak Klatin, brat Klatona i Niewinny Tygrys(baśnie indonezyjskie), Małpa i jej małżonek i Skamieniały Statek (baśnie malajskie), Zardzewiały miecz i Narzeczony z morza (baśnie skandynawskie). Na uwagę zasługuje jego praca na rzecz judaizmu reformowanego, czyli powstałego w XIX w. wieku nurtu judaizmu. Chociaż wychował się w rodzinie katolickiej z czasem zaczął szukać swojej tożsamości i niejako wrócił do korzeni stając się współzałożycielem żydowskiej gminy reformowanej. Jednak największą sławę przyniosły mu tłumaczenia dzieł literackich. Na swoim koncie ma przekłady takich autorów jak Vladimir Nabokov, Anthony Burgess, Lewis Carroll, Ian Fleming, Frank Norris, Esther Vilar, czy Bertold Brecht. Bez wątpienia utworem, który przysporzył mu najwięcej chwały jest Mechaniczna pomarańcza Anthony Burgess'a. Powieść szkockiego pisarza to odważny eksperyment literacki polegający na tym, że jest napisana za pomocą specyficznego slangu, który jest połączeniem stylu kolokwialnego języka angielskiego z licznymi zapożyczeniami z języka rosyjskiego. W efekcie bohaterowie mówią oryginalną gwarą pełną kwiecistych neologizmów. W związku z tym wydaje się, że dokonanie udanego przekładu graniczy niemalże z cudem. Jednak Stiller nie dość, że sobie z tym znakomicie poradził, to w dodatku stworzył dwie wersje tłumaczenia R i A. W pierwszej z nich mamy, tak jak w oryginale, zapożyczenia z rosyjskiego, w drugiej z angielskiego. W obu przypadkach autor tłumaczenia zamieścił słowniczek oraz bogaty komentarz, który pomaga zrozumieć zarówno skomplikowane tło lingwistyczne całej operacji, jak i konkretne problemy, z którymi borykał się tłumacz. W zgodnej opinii czytelników i fachowców tłumaczenie Mechanicznej pomarańczy to jedno z najciekawszych dokonań translatorskich ostatnich dziesięcioleci. Stiller jest również autorem cenionych przekładów wielkich eposów literatury światowej takich jak pochodzący z VIII w. zabytek literatury staroangielskiej Beowulf. Epos walki tyleż średniowiecznej co współczesnej, Gilgamesz na podstawie różnojęzycznych przekładów, czy też Pieśń o Nibelungach (w tym przypadku chodzi o kompilację różnych wersji utworu, które razem dają swego rodzaju wariację na temat tytułowej pieśni). Osobną częścią dorobku tłumacza są antologie. Antologia literatury malajskiej jest jedną z pierwszych polskich pozycji na ten temat, a Stiller nie bez powodu uchodzi za jednego z ojców polskiej malaistyki, czyli dziedziny orientalistyki poświęconej językowi, literaturze, kulturze i historii Indonezji oraz Malezji. Wiersze o miłości z kolei to interesujący zbiór erotyków, którego największą zaletą jest ogromna różnorodność kulturowa występujących w niej autorów. Możemy tam znaleźć nawet takie oryginalne teksty kultury jak np. miłosna poezja Indian północnoamerykańskich. Bogate zainteresowania Stillera nie ograniczają się do tłumaczeń, dlatego można przypuszczać, że gdyby poświęcił im się w większym stopniu kultura polska tylko by na tym zyskała. Na koniec należy wspomnieć o czymś, co pozornie nie powinno mieć związku z oceną dokonań twórczych Stillera, lecz czytając wywiady z nim oraz liczne autokomentarze do tłumaczeń nie sposób od tego uciec. Z tych wszystkich tekstów wyłania się obraz człowieka o przenikliwym i błyskotliwym umyśle, ale też o monstrualnie rozdętym ego, które wręcz odnajduje przyjemność w obrażaniu wszystkich dookoła. W mało wybrednych słowach obywa się kolegom po fachu, różnorakim twórcom, osobom publicznym, a wreszcie wszystkim rodakom, którzy są tchórzliwi i głupi. W tym morzu beznadziei jest jedna wyspa rozsądku, mądrości, odwagi, niezłomności i jest nią według własnych słów Robert Stiller. Rzeczywistość jest chyba trochę bardziej skomplikowana. W 2008 roku Joanna Siedlecka wydała książkę Kryptonim „Liryka”. Bezpieka wobec literatów. Wynika z niej, że w zasobach IPN znajduje się 20 tomów akt donosów Roberta Stillera, który przez ponad 25 lat z własnej woli donosił na kolegów literatów. Poproszony o komentarz tłumacz stwierdził, że to oczywiste oszustwo i że będzie szukał sprawiedliwości w sądzie. Jak do tej pory nie zaczął.
Być jak Robert Stiller
Data publikacji:
Spodobał Ci się artykuł?
Oceń nas!
Potrzebujesz przetłumaczyć dokument?
W ofercie:- Tłumaczenie pisemne
- Tłumaczenie przysięgłe
- Tłumaczenie ustne
- Tłumaczenie specjalistyczne
- Tłumaczenie stron internetowych
- Tłumaczenie dokumentów samochodowych